Rzymska winiarnia na Goldtröpfchen

Piesporter Goldtröpfchen – historia zaklęta w złotych kroplach rieslinga

Z daleka wygląda jak klasyczny pejzaż Mozeli: zakręt rzeki, strome zbocza pokryte winną latoroślą i gęsty rys tarasów wspinających się ku niebu. Ale Goldtröpfchen – czyli „złote kropelki” – to coś znacznie więcej niż tylko piękne siedlisko. To jedna z ikon niemieckiego winiarstwa. Z każdym łykiem tutejszego rieslinga czuć, że ta ziemia opowiada historię, która sięga znacznie dalej niż nasze wyobrażenia o tradycji.

Piesport
Piesport

Nazwę winnicy tłumaczy się symbolicznie – złote kropelki odnoszą się do niezwykle esencjonalnego soku, jaki dają tutejsze grona. Rzeczywiście, riesling z Goldtröpfchen bywa soczysty, skoncentrowany, pełen dojrzałych nut moreli, pigwy, limonki i ziół, a zarazem cudownie napięty żywą kwasowością i często delikatnie mineralny. Nic dziwnego, że już w czasach średniowiecza i nowożytności wina stąd ceniono wysoko – na tyle, że trafiały na stoły duchowieństwa, możnych rodów, a nawet cesarskiego dworu.


Piesporter Goldtröpfchen
Piesporter Goldtröpfchen

To, co wyróżnia Goldtröpfchen na tle innych znakomitych lokalizacji Mozeli, to przede wszystkim jego położenie – południowy stok o dużym nachyleniu, sięgającym miejscami ponad 60%, składający się głównie z drobno łupkowej gleby z domieszką żelaza i kwarcu. Taka kombinacja sprzyja idealnemu dojrzewaniu rieslinga: gleby magazynują ciepło, a przepuszczalność pozwala krzewom sięgać głęboko po wodę i minerały. To terroir wymaga nieustannego wysiłku od winiarzy – tu nie wjedzie się traktorem. Każde winobranie to walka z grawitacją.

Goldtröpfchen to nie tylko jedna parcela – to złożony mikroświat podzielony między wielu producentów. Dziś pracują tu m.in. Reinhold Haart, Weingut Schmitges, St. Urbans-Hof, Günther Steinmetz czy Lehnert-Veit – każdy z nich pokazuje inne oblicze tego samego siedliska. Jedni stawiają na klasykę – lekkie kabinette i spätlese z nutą słodyczy – inni próbują interpretacji na sucho, czasem wręcz eksperymentalnych.



To, co czyni Goldtröpfchen naprawdę wyjątkowym, znajduje się u jego podnóża – niemal nad samym brzegiem Mozeli. W 1985 roku, podczas prac archeologicznych, odkryto tu ruiny rzymskiej winiarni z IV wieku naszej ery. To największy tego typu obiekt na północ od Alp – 44 na 20 metrów powierzchni, baseny fermentacyjne, tłocznie, kanały do odprowadzania moszczu, przestrzenie robocze i magazynowe. Na miejscu można dziś zobaczyć zrekonstruowaną drewnianą prasę śrubową – typową dla rzymskiej technologii. Szacuje się, że rocznie wytwarzano tu około 60 000 litrów wina, trafiającego najpewniej do
Augusta Treverorum, dzisiejszego Trewiru, ówczesnej rzymskiej metropolii i późniejszej stolicy Cesarstwa Zachodniorzymskiego.

Odwiedzając region Mozeli, koniecznie trzeba zatrzymać się u podnóża Goldtröpfchen i próbując dobrego Rieslinga, poznać historyczny kontekst tego wyjątkowego miejsca.