Piesporter Goldtröpfchen – historia zaklęta w złotych kroplach rieslinga
Z daleka wygląda jak klasyczny pejzaż Mozeli: zakręt rzeki, strome zbocza pokryte winną latoroślą i gęsty rys tarasów wspinających się ku niebu. Ale Goldtröpfchen – czyli „złote kropelki” – to coś znacznie więcej niż tylko piękne siedlisko. To jedna z ikon niemieckiego winiarstwa. Z każdym łykiem tutejszego rieslinga czuć, że ta ziemia opowiada historię, która sięga znacznie dalej niż nasze wyobrażenia o tradycji.
Piesport |
Nazwę winnicy tłumaczy się symbolicznie – złote kropelki odnoszą się do niezwykle esencjonalnego soku, jaki dają tutejsze grona. Rzeczywiście, riesling z Goldtröpfchen bywa soczysty, skoncentrowany, pełen dojrzałych nut moreli, pigwy, limonki i ziół, a zarazem cudownie napięty żywą kwasowością i często delikatnie mineralny. Nic dziwnego, że już w czasach średniowiecza i nowożytności wina stąd ceniono wysoko – na tyle, że trafiały na stoły duchowieństwa, możnych rodów, a nawet cesarskiego dworu.
To, co wyróżnia Goldtröpfchen na tle innych znakomitych lokalizacji
Mozeli, to przede wszystkim jego położenie – południowy stok o dużym
nachyleniu, sięgającym miejscami ponad 60%, składający się głównie z drobno
łupkowej gleby z domieszką żelaza i kwarcu. Taka kombinacja sprzyja idealnemu
dojrzewaniu rieslinga: gleby magazynują ciepło, a przepuszczalność pozwala
krzewom sięgać głęboko po wodę i minerały. To terroir wymaga nieustannego
wysiłku od winiarzy – tu nie wjedzie się traktorem. Każde winobranie to walka z
grawitacją.
Goldtröpfchen to nie tylko jedna parcela – to złożony mikroświat
podzielony między wielu producentów. Dziś pracują tu m.in. Reinhold Haart,
Weingut Schmitges, St. Urbans-Hof, Günther Steinmetz czy Lehnert-Veit – każdy z
nich pokazuje inne oblicze tego samego siedliska. Jedni stawiają na klasykę –
lekkie kabinette i spätlese z nutą słodyczy – inni próbują interpretacji na
sucho, czasem wręcz eksperymentalnych.